pl
Godziny otwarcia:
CZW:11:00 – 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 – 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB: 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
Godziny otwarcia:
CZW:11:00 - 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 - 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
pl
Godziny otwarcia:
CZW: 11:00 – 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 – 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB: 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
Godziny otwarcia:
CZW: 11:00 - 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 - 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
pl

Biblioteka zarazy vol. 7

Bitwa z niewidzialnym wrogiem

Polskie ludowe przysłowie głosi: „Jak nie sraczka (ewentualnie urok), to przemarsz wojsk”. To piękna w swej rubasznej formie refleksja filozoficzna na temat marności ludzkiej kondycji. Co ciekawe odwołuje nas do dwóch największych bolączek człowieka: niedomogów zdrowia, czasem wywołanych rzuceniem czaru oraz do wojny. Najnowsza część serii „Biblioteka zarazy” spisana przez naszą korespondentkę Adę Tymińską opisuje użycie metafory wojennej stosowane w czasie pandemii, w dyskursie publicznym Włoch i Francji. Łatwo możemy odnaleźć wiele analogii do wypowiedzi medialnych odnośnie aktualnie panującej zarazy również w naszym kraju, choć może w zakresie mniejszym niż we Francji i Włoszech. Konkludując dotychczasowe spostrzeżenia, zaznaczyć trzeba, że wiele z opisywanych w naszej serii zjawisk ma charakter globalny i jako takie, warto je rozpatrywać.

Banalne może wydać się rozpoczęcie tego tekstu od uwagi, że język, którego używamy dla określenia pewnych zdarzeń, kształtuje nasze wyobrażenie o nich. Wiedzą o tym badaczki i badacze, wiedzą również przedstawiciele władzy, którzy, odwołując się w swoich wypowiedziach do różnorodnych metafor oraz ram, starają się wpłynąć na zachowania obywatelek i obywateli. W obliczu panującej wokół epidemii, język opowiadania o niej nabiera szczególnej wagi jako instrument służący nie tylko do przekonania do podjęcia określonych działań (pozostania w domu), ale również do legitymizacji kolejnych ograniczeń wolności osobistych. Wobec tak wysoko postawionych celów, nie dziwi, że sięga się po najpotężniejsze dyskursywne działa.

Właśnie działa to wbrew pozorom określenie bardzo na miejscu, bo jedną z metafor, która często pojawia się, gdy mowa o panującej wokół epidemii, jest metafora wojny. Mniej obecna w rodzimym dyskursie publicznym, zyskała niezwykłą popularność w krajach Europy zachodniej. Jesteśmy na wojnie (Nous sommes en guerre) deklarował w orędziu z 16 marca 2020 roku prezydent Francji Emmanuel Macron[1], a we włoskich gazetach niemal codziennie przeczytać można o żołnierzach (soldati), którzy na froncie (fronte), a nawet w okopach (trincea) podejmują walkę z niewidzialnym wrogiem (nemico invisibile). O ile takim zabiegom językowym nie sposób odmówić retorycznej siły wyrazu, o tyle w obydwu wymienionych państwach podnoszą się głosy krytyczne, wskazujące na niebezpieczeństwa wiążące się z ich stosowaniem.

Wzorem premiera Włoch, Giuseppego Conte, 16 marca 2020 roku Emmanuel Macron wygłosił specjalne orędzie do Francuzów i Francuzek, w którym informował o środkach bezpieczeństwa podejmowanych w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Jak zauważa włoska badaczka dyskursów, Daniela Pietrini[2], punkt kulminacyjny przemówienia znalazł się niemal dokładnie w jego połowie – deklaracja Jesteśmy na wojnie (Nous sommes en guerre) – a „wróg tam jest, niewidzialny, nieuchwytny” (l’ennemi est là, invisible, insaisissable). Na tym nie kończy się jednak obecność metafory wojny w orędziu. Przedziwnie, w drugiej połowie przemówienia nabiera ona mocy, kiedy prezydent Francji opowiada o mobilizacji, walce na pierwszej linii frontu oraz zbliżającym się wrogu. I choć podkreśla on, że chodzi o wojnę zdrowotną (sanitaire), to język, którym zwraca się do swoich rodaków i rodaczek, wywołuje wrażenie, jakby następnego dnia na ulice francuskich miast miały wyjechać czołgi.

Ponieważ nie przepadam za komediami, mam do sprzedania miejsce na orędzie Macrona, dziś o 20 w salonie. Cena dowolna, przyjmuję oferty:

Fot. @ocipalc na twitterze. Źródło: https://twitter.com/ocipalc/status/1249670710483697664.

We Włoszech wspomniany już Giuseppe Conte w swoich orędziach raczej niż na metafory stawia na komunikatywność. Lekcję z opisywania epidemii za pomocą obrazu działań wojennych odrabiają za niego jednak dziennikarze i dziennikarki. Na Półwyspie Apenińskim zamiast szpitali są więc okopy (trincea) znajdujące się na froncie (fronte). Lekarzy i lekarki oraz pielęgniarki zastąpili żołnierze (soldati), a chorych – wojownicy (guerrieri) i to na tych osobach przede wszystkim ciąży odpowiedzialność (responsabilità) za dalszy bieg wydarzeń, za to, kto polegnie, a komu uda się przetrwać na tej wojnie z niewidzialnym wrogiem (guerra contro un nemico invisibile). Jak wynika z wstępnych badań językoznawczyni, Stefanii Spiny, prowadzonych na tekstach artykułów pochodzących z 5 wiodących włoskich dzienników, jest to jeden z najpopularniejszych sposobów opowiadania o epidemii – obok na przykład metafory choroby, czy apokalipsy[3].

Jakie znaczenie mają takie wybory językowe? Gdyby zapytać tych, którzy ich dokonują, zapewne wskazaliby na konieczność wywołania u odbiorców i odbiorczyń poczucia, że sytuacja jest poważna – oraz że wymaga działania wszystkich dla wspólnego, społecznego celu. Metafora wojennej mobilizacji wydaje się posiadać niezbędny ciężar gatunkowy oraz patos. Zarówno we Francji, jak i we Włoszech, jej stosowanie jest szeroko krytykowane – jako potencjalnie szkodliwe oraz świadczące o wyjałowieniu języka politycznego z innych obrazów społecznej współpracy[4].

Monsieur le Président, je vous fais une lettre

Włoski językoznawca, Federico Faloppa[5] wskazuje na to, że odwoływanie się do leksyki wojennej może rodzić złość na obecną sytuację, z którą trudno sobie poradzić, skoro wróg jest niewidzialny oraz nieuchwytny. W takiej sytuacji zaczyna się poszukiwanie innych wrogów – już widzialnych, na których można rozładować agresję. Innymi słowy zaczyna się polowanie na kozła ofiarnego. Stąd, według Faloppy, wzrost liczby incydentów rasistowskich wobec osób pochodzenia azjatyckiego, a także piętnowanie wybranych grup – we Włoszech przez jakiś czas byli to biegacze, w Polsce natomiast notujemy kolejne przypadki dyskryminacji pracowników i pracownic służby zdrowia. Poza tym, inspirowany tekstem Susan Sontag Choroba jako metafora, włoski językoznawca zauważa, że przenoszenie odpowiedzialności za walkę z epidemią na żołnierzy – lekarzy oraz wojowników – chorych, usuwa w cień szerszy kontekst społeczny oraz polityczny epidemii – w tym kwestię wieloletnich zaniedbań w publicznej służbie zdrowia, charakterystycznych dla neoliberalnych polityk.

O takim uciekaniu przed odpowiedzialnością wspomina też francuska pisarka, Annie Ernaux w swoim liście do prezydenta, odczytanym 30 marca 2020 roku w radiu France Inter. List, będący w istocie manifestem, jest oskarżeniem skierowanym wobec prezydenta. Macron za dyskursem wojennym stara się ukryć własną odpowiedzialność za niewydolność francuskiej służby zdrowia, która jest wynikiem stopniowego wycofywania się władz z pozycji etatystycznych. Manifest Ernaux nie wyczerpuje się jednak w krytyce. W rosnącym niezadowoleniu społecznym dostrzega ona szansę na to, by wśród opinii publicznej pojawiło się pragnienie innego świata – świata aktywnie walczącego z nierównościami społecznymi; świata, w którym podstawowe prawa, na przykład do godnego życia, posiadania miejsca zamieszkania, nauki, byłyby zagwarantowane wszystkim.

Co znamienne, w kolejnym przemówieniu, z 13 kwietnia, Emmanuel Macron nie odwoływał się już do metafory wojny, ale raczej do języka współpracy oraz współodpowiedzialności. Kto wie, może wkrótce okaże się, że mobilizacja społeczna poza wymiarem negatywnym (przeciwko czemuś), posiada również pozytywny (w imię czegoś)? Dokarmianie frustracji, która i tak rodzi się w czasach izolacji społecznej, oraz przetwarzanie jej w agresję skierowaną do jakiegokolwiek wroga, wydaje się na dłuższą metę zabiegiem chybionym, czy wręcz szkodliwym. Warto być może potraktować aktualną sytuację jako okazję do tworzenia nowych języków solidarności oraz współpracy – nie przeciw, ale w imię.

PS: a dodatkowo piosenka Borisa Viana Le déserteur, do której odwołuje się w swoim liście Annie Ernaux znajduje się tutaj .
Autorka: Ada Tymińska


W ostatnim czasie powstało wiele tego typu przeróbek popularnych utworów. Są wśród nich takie, które „zagrzewają do boju” z chorobą, ale też takie, które starają leczyć humorem. Ode mnie taka właśnie:

https://www.youtube.com/watch?time_continue=81&v=8KPbJ0-DxTc&feature=emb_logo

Redakcja i komentarz : dr Justyna Laskowska-Otwinowska


[1] https://www.youtube.com/watch?v=m_pXUmz5qN0.
[2] http://www.treccani.it/magazine/lingua_italiana/articoli/parole/parole_nel_turbine_2.html.
[3] http://www.treccani.it/magazine/lingua_italiana/articoli/scritto_e_parlato/peste.html.
[4] https://aoc.media/opinion/2020/04/26/meditations-saturniennes/.
[5] http://www.treccani.it/magazine/lingua_italiana/articoli/parole/cura_parole_2.html.

Zdjęcie wyróżniające: Anahita Rezaei