Jedna z moich rozmówczyń w okolicy Słomczyna, wsi leżącej w połowie drogi pomiędzy Konstancinem a Górą Kalwarią, wspominała, że gdy wylewała Wisła ludzie mieli kłopoty z podróżowaniem. Sytuacja znacznie się poprawiła po zbudowaniu trytwy. Pytam – co to jest trytwa? No, droga – słyszę w odpowiedzi. Ale zaraz dopytuję skąd to słowo. Nie wiadomo.
Zastanawiam się też nad kępami. Tyle ich w okolicach Warszawy. Bodaj najsłynniejsza to Saska Kępa zwana w XVIII wieku Holandią. Nie trzeba wielkiej przenikliwości żeby się zorientować, że „kępa” to nic innego jak rzeczna wyspa. Saska Kępa kiedyś była wyspą. Rzeka zmieniła bieg, „wyspiarska” nazwa pozostała. Wyspy rzeczne mogą powstawać poprzez naniesienie osadów, tworzących łachę którą zaczyna porastać roślinność wiążąca grunt. Potem pojawiają się drzewa i na rzece wyrasta „kępa”. To prosta intuicja słowotwórcza jednak mazowieckie „kępy” pochodzą od niemieckiego „kampe” oznaczającego ogrodzony, ograniczony kawałek ziemi. Stąd już niedaleko do „Holandii”, Holendrów”, „Olendrów”, kolonistów przybywających do Polski od XVII wieku z Niderlandów i Fryzji. Najpierw pojawili się na Pomorzu, sto lat później osiedli na Kaczej (Saskiej) Kępie, przemianowanej wkrótce na „Olędry” i „Holandię”. Mniej więcej w tym czasie w zapisach dotyczących dochodów z Dóbr Wilanowskich pojawia się wzmianka o Urzeczu. Region rozciągający się wzdłuż czterdziestokilometrowego odcinka w dolinie środkowej Wisły zamieszkiwany przez Mazurów (dzisiejszych Mazowszan), a z czasem także flisaków, nie radził sobie z wiślanymi powodziami. Flisakom może one nie przeszkadzały. Im wystarczył kawałek suchego gruntu gdzie mogli stworzyć bindugę, gdzie z czasem pojawiała się karczma i zajazd. Tam odpoczywali flisacy i stamtąd wyruszali tratwami, batami, szkutami w podróże po rzece.
Na Wiśle pracowali także oryle zajmujący się dorywczo wszelkimi transportowymi usługami, także przewozem pychówkami na drugą stronę rzeki. Mazurzy żyli w pańszczyźnie a ich panowie nie potrafili wykorzystać należących do nich żyznych ziem zalewanych przez Wisłę. Potrzebna była wiedza i technologia, którą posiadali Olendrzy. Pojawienie się tej społeczności „u rzyki” zapoczątkowało tworzenie się kultury Urzecza. Przodkowie Olendrów zdobywali technologię przez setki lat ujarzmiając morze Północne i budując poldery. Najpierw trzeba było osuszyć teren zatem Olendrzy budowali system kanałów melioracyjnych. To była mordercza praca w wodzie i wilgoci. Dlatego przez pierwsze siedem lat gospodarowania pracowali na tzw. wolniznie, czyli byli zwolnieni z wszelkich świadczeń na rzecz właściciela ziemi. Olendrzy oddzielali poszczególne pasy ziemi kanałami tworząc pola leżące prostopadle do Wisły. Jeszcze dzisiaj oglądając w mapach google zdjęcia satelitarne zauważamy taki charakterystyczny układ pól w górę od Wilanowa, w Powsinie, na Kępie Zawadowskiej. Rowy melioracyjne ususzyły żyzne mady i ułatwiły odprowadzanie wody jednak nie chroniły przed zalewami. Te pojawiały się cyklicznie – na Jana, na Jakuba. Przez cały rok, mniejsze i większe powodzie towarzyszyły życiu na Urzeczu. Stąd domy trzeba było wynieść ponad poziom wody. Ziemię wydobywaną z rowów usypywano w pagórki, na których stawiano domy. Owe pagórki zwano terpami. Terp to zachodnio-fryzyjskie słowo oznaczające wioskę. Domy wznoszono równolegle z nurtem rzeki, a pod ich dachem umieszczano wszystkie potrzebne pomieszczenia. Najpierw od strony góry rzeki budowano pomieszczenia mieszkalne, potem stodołę, na końcu oborę. Tym sposobem, gdy przychodziła większa powódź, płynąca woda wypłukiwała nieczystości z domu. Obornik płynął na pola jednocześnie je nawożąc. Terpy otaczano płotami z gałęzi wierzb głowiastych. Ich zadaniem było przeciwdziałanie wypłukiwaniu ziemi oraz zatrzymywanie nieczystości. Wierzby głowiaste są charakterystycznym elementem krajobrazu Urzecza. Olendrzy obsadzali nimi brzegi rowów melioracyjnych i groble. Także terpy. System korzeni wierzb szybko wchłaniał wodę a jednocześnie wzmacniał ziemne konstrukcje. Na groblach powstawały drogi zwane trytwami. Do dzisiaj są widoczne w krajobrazie Urzecza jak choćby jedna z najbardziej znanych jaką jest ulica Vogla w Wilanowie. Trytwa także wywodzi się z języka fryzyjskiego.
Po siedmiu latach wolnizny właściciel ziemski podpisywał z Olendrami kontrakt, na mocy którego płacili oni czynsz za dzierżawę ziemi. Kontrakty działały w ramach prawa olenderskiego, które z jednej strony nakładało na społeczność olenderską odpowiedzialność zbiorową za wszelkie ewentualne szkody i nieprawości, z drugiej dawało min. prawo do sądów w pomniejszych sprawach. Przede wszystkim zaś Oledrzy byli ludźmi wolnymi. Nie obowiązywała ich pańszczyzna a w swoich domach mogli robić co im się podobało. To była cena za ciężką pracę i wiedzę. Wiedza i technologia stały się kluczem do wolności, ale też do zamożniejszego życia. Urzecze pomimo corocznych powodzi było zasobne. W domach stały transportowane Wisłą szafy gdańskie, na kuchniach miedziane garnki a na stołach kubki z kawą. To przedmioty raczej obce chacie chłopa pańszczyźnianego.
Urzecze było regionem ludzi wolnych, po Wiśle swobodnie przemieszczali się flisacy i oryle, nad rzeką gospodarowali wolni olendrzy. Być może to jest jeden z kluczy do powstania tego regionu etnograficznego.
Autor: Mariusz Jerzy Raniszewski