Autor: Magdalena Guziejko
Bóg Ganeśa, zwany też Ganpati, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najsympatyczniejszych bóstw hinduskiego panteonu. Jego wygląd jest bardzo charakterystyczny: ma on głowę słonia, jeden ułamany kieł, wydatny brzuch i kilka rąk trzymających atrybuty władzy. Ze stoickim spokojem zasiada na swoim niepozornym wierzchowcu: małej myszy. Skąd jednak głowa słonia i złamany kieł?
Zacznijmy od pojawienia się Ganeśi na świecie, nie był on bowiem „biologicznym” dzieckiem Śiwy (jednego z hinduskiej „trójcy”, boga-niszczyciela) i Parwati. Bogini ulepiła chłopca własnoręcznie z kurkumy i tchnęła w niego życie, a potem postawiła na straży swojej łaźni, by móc w spokoju się kąpać. Gdy Śiwa – po czasie spędzonym na medytacji w górach – wrócił do domu, udał się prosto do swojej małżonki. Drogę jednak zastąpił mu mały, obcy chłopiec, który z uporem bronił dostępu do łaźni. Rozwścieczony bóg zesłał na nieposłusznego Ganeśię armię swoich demonów, a w końcu sam odciął mu głowę. Chwilę później pojawiła się roztrzęsiona Parwati, domagająca się przywrócenia do życia swojego „syna”. Skruszony Śiwa zarządził, iż chłopiec otrzyma głowę pierwszego napotkanego zwierzęcia – traf chciał, że był to akurat słoń.
Mały Ganeśa okazał się ogromnym łasuchem, zwłaszcza na słodycze. Pewnego razu, gdy był jeszcze dzieckiem, gościł u boga bogactwa, Kubery, dumnego ze swojego olbrzymiego majątku. Kuberze przyszło jednak pożałować swojej próżności, gdy malec o głowie słonia zjadł nie tylko wszystkie postawione na stole potrawy, ale i zastawę, meble, po czym – nadal wygłodniały – rzucił się na pałac. Przerażony Kubera musiał uciec się do pomocy i porady Śiwy, by powstrzymać nadciągającą katastrofę. Okazało się, że wystarczyła garść ryżu, by nasycić głód Ganeśi, musiała ona jednak być ofiarowana z miłością i pokorą. Dlatego też do dziś w ofierze składa się mu słodycze i przysmaki.
Skąd natomiast wziął się złamany kieł? Ubytek nie powstał w wyniku nadmiernego ucztowania, lecz walki. Bóg ponownie bronił dostępu do swojego „rodzica” – tym razem do śpiącego Śiwy, do którego zawitał nieproszony gość, Paraśurama. Umiejętnościami bóg-słoń nie ustępował wrogowi, jednak celowo nie uniknął spadającego ciosu. Zrobił to z szacunku, gdyż topór, którym posługiwał się Paraśurama, należał wcześniej do nikogo innego, jak od samego Śiwy. Utrata kła była zatem wyrazem szacunku do „ojca”.
Znacznych rozmiarów bóstwo jeździ na dość niepozornym wierzchowcu – malutkiej myszy. Wizerunek ten wywodzi się z jego kultu na wsi, gdzie myszy były głównym szkodnikiem niszczącym plony. Ganpati, bóstwo m.in. dobrobytu, miał pomóc w przezwyciężaniu przeciwności i pokonywaniu tych naturalnych wrogów. Symbolicznie mysz ma wyrażać chciwość i pożądliwość, tak charakterystyczne też dla ludzi. Przy pomocy Ganeśi można jednak nad nimi zapanować. A bóstwo to pomaga jeszcze w wielu innych sprawach…