Pogrzeb w magazynie – Co się okazało!, cz. 1.
Koniec roku, to dla naszego muzeum czas wzmożonej pracy związanej z opisywaniem kolekcji. Kończą się projekty i wystawione zostają zaplanowane wystawy, a zatem czas przyjrzeć się uważniej naszym zabytkom. I wtedy wiele się okazuje!
Z mojej tegorocznej pracy wyłoniło się parę odkryć. Jednym z ciekawszych są fakty związane z tak zwanym, w naszym muzealnym języku „przemieszczaniem” zabytków. Na ogół dotyczy to sytuacji, gdy grupa ludzi przenosi się ze swego pierwotnego miejsca zamieszkania w inny region i zabiera ze sobą niektóre przedmioty. Tak było w przypadku przesiedleńców zza Buga na tereny zachodniej Polski. Rzeczy takie, gdy trafią do muzeum są określane jako pochodzące z „przemieszczenia”.
Inny typ przemieszczania się przedmiotów jest związany z międzynarodowym handlem. W ten właśnie sposób na teren Albanii dostały się trzy zegarki z XIX wieku, tak zwane „cebule”. Elegancki Albańczyk był wówczas w posiadaniu takiego zegarka kieszonkowego, zaopatrzonego w posrebrzaną kopertę, z porcelanowym cyferblatem ozdobionym centralnie malowanym motywem roślinnym lub napisem. Jego ażurowe wskazówki nosiły nazwę „ludwikowskich”. Na kopercie znajdowały się wygrawerowane elementy ozdobne oraz znaki identyfikujące: symbole warsztatów, postaci lwa oraz próby srebra ( 800). Sugerowały one angielskie pochodzenie zegarka, na przykład lew będący herbem Londynu. Na jednym z cyferblatów wręcz widnieje napis: „Edward Prior London”.
Jednak badanie „śledcze” wykonane w naszym muzeum ujawnia, że zegarki są jedynie podróbkami pochodzenia niemieckiego. Dowodem może być fakt, że w Anglii nie stosowano srebra niższej próby niż 960! Sugestia o angielskim ich pochodzeniu służyła lepszemu zbytowi w Turcji i w tureckim obszarze wpływów, zatem także w Albanii, gdzie wyroby angielskie cieszyły się najlepszą renomą. Handel wszak posiada własne prawa. Muzealnictwo również, a zatem nasza dokumentacja wymaga wyjaśnienia o wędrówkach zabytku do Albanii.
Kolejnym „przemieszczony” przedmiotem jest tak zwany „pielikan”, o którym napiszę jednak w kolejnym blogu z tej dwuczęściowej serii, gdyż historia z nim związana – znacznie bardziej zawiła – wymaga osobnego opisu.
Autorka bloga: dr Justyna Laskowska – Otwinowska