24 października w Szkole Podstawowej w Łempicach odbył się pokaz filmu „Ligawka”, zrealizowanego w Łempicach w roku 1982 z udziałem Antoniego Łempickiego.
Łempice to niewielka wieś o szlacheckim rodowodzie w powiecie wysokomazowieckim w województwie podlaskim. Niewiele można o niej przeczytać w internecie: jest tu stanowisko archeologiczne, zabytkowy wiatrak koźlak, hodowla strusi afrykańskich, kaplica pw. Matki Boskiej Częstochowskiej z rzeźbami wspomnianego Antoniego Łempickiego, który tworzył nie tylko ligawy, ale to dzięki nim trafił do muzealnego filmu. Łempice należą do nielicznych wsi na terenie Podlasia i Mazowsza, gdzie tradycja wykonywania ligaw i grania na nich przetrwała do dzisiaj.
Ligawa, to instrument dęty, z rodziny aerofonów, wykonany z przepołowionej gałęzi z wydrążonym kanałem i zwężającej się ku ustnikowi. Obie połowy są składane i spojone obręczami ze skręcanej wici drzewnej. Odpowiednikami ligawki w innych regionach Polski są bazuna na Kaszubach, trombita na Podhalu i w Beskidzie Śląskim. W innych krajach europejskich instrumentem pokrewnym jest róg alpejski. Także podobnie zbudowane jest australijskie didgeridoo.
Dzisiaj ligawy w Łempicach wykonuje jako jedyny, mieszkający tu syn Antoniego Łempickiego – Kazimierz. I nic się w tej technologii jej wyrobu nie zmieniło. Ligawy powstają w sposób „pierwotny”. Nadal trzeba pójść do lasu, wspiąć się wysoko na drzewo do czego potrzebna jest sprawność fizyczna, wybrać odpowiednią świerkową gałąź i dalej po kolei wykonać wszystkie identyczne jak kiedyś czynności. Po ojcu pozostały wszystkie narzędzia i to ich ciągle używa Kazimierz Łempicki: okorowuje siekierą, struga ośnikiem, przepiłowuje piłą, wybiera masę drzewną ciosłą, łączy przy pomocy skręcanych witek…
Tak jak jego ojciec wykonuje najczęściej proste, niezdobione, minimalistyczne ligawy. Liczy sobie 1 zł od 1 centymetra instrumentu, a najczęściej ligawa ma ok. 1 metra, a więc kosztuje ok. 100 zł.
Bo w ligawie najważniejszy jest jej dźwięk. A najlepiej brzmi, jeśli się gra nad studnią, tak by odbijał się nad taflą wody. Ale na filmie „Ligawka”, podobnie jak na innych, tego dźwięku ligawy nie usłyszymy. Można je usłyszeć na żywo, przybywając do Łempic w okresie Adwentu, albo w zmasowanej formule na corocznym Konkursie Gry na Instrumentach Pasterskich im. Kazimierza Uszyńskiego w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w pobliskim Ciechanowcu, który odbywa się tam na początku grudnia.
Powrót do przeszłości jest zawsze jej konfrontacją ze stanem obecnym. Na podwórku Łempickich nie stoi już stary drewniany dom, w którym kiedyś mieszkała rodzina i który dokładnie widać na filmie. W latach 90. rozebrano go i postawiono nowy, murowany. Nie ma już takich długich białych zim, jak ta sfilmowana w roku 1982, nikt już nie nosi – jak na filmie – baranich kożuchów… Krzysztof Chojnacki w rozmowie (z M.J.) powiedział, „chcę zachować ten dawny obraz świata, by tamten obraz pozostał w mojej pamięci” – taki jak z muzealnych filmów, które realizował. To niezwykle romantyczne podejście etnografa, który miał ogromny wkład w zachowanie tamtego nieistniejącego już świata. Ale kontynuacja jest zawsze możliwa, chociaż już w innym entourage’u, bo „czasy ciągle się zmieniają”. Kazimierz Łempicki mówi, że jeszcze tyle gałęzi czeka w lesie, by zrobić z nich ligawy. To jest ta potencjalność natury, którą dostrzegają żyjący blisko niej, tak jak mieszkańcy Łempic. A film „Ligawka” perfekcyjnie wydobywa ten związek człowieka z lasem i naturą.
Projekcji filmu towarzyszyły warsztaty dla uczniów szkoły „Ruszamy w teren”, które przeprowadziła Edyta Ołdak ze Stowarzyszenia „Z Siedzibą w Warszawie”.
Autorka wpisu: Małgorzata Jaszczołt. Fot. archiwalne: P. Szacki. Fot. współczesne: B. Fidrych.
Archiwalny film „Ligawka” z 1982 r. można obejrzeć online.
Projekt „Muzeum w terenie. Etnograficzne reminiscencje filmowe.” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury i budżetu Samorządu Województwa Mazowieckiego.