pl
Godziny otwarcia:
CZW:11:00 – 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 – 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB: 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
Godziny otwarcia:
CZW:11:00 - 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 - 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
pl
Godziny otwarcia:
CZW: 11:00 – 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 – 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB: 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
Godziny otwarcia:
CZW: 11:00 - 17:00
PON: Zamknięte
WT: 11:00 – 19:00
ŚR: 11:00 – 19:00
CZW: 11:00 - 17:00
PT: 11:00 - 19:00
SOB 12:00 – 18:00
ND: 12:00 – 18:00
pl

Blog: Na zapusty babski comber

Pochody karnawałowe w dawnych społecznościach lokalnych stanowiły tradycję ważną i znaczącą w całorocznym kalendarzu wydarzeń świątecznych. Rzeczywistość czasu karnawału to „świat na opak”, a jednym z jego istotnych elementów jest przybieranie przez mężczyzn ról kobiecych. Kobiety były zwykle wykonawczyniami funkcji pomocniczych – przygotowywały stroje i posiłki,  były widzami na trasie karnawałowych pochodów. Natomiast mało popularna jest wiedza, że kobiety u schyłku karnawału obchodziły swoje własne karnawały zwane babskimi combrami. Mężczyźni nie mieli na nie prawa wstępu. Moglibyśmy zatem powiedzieć, że zasady tych zabaw były dość bardziej restrykcyjne, bo mężczyznom nie przyznawano nawet zadań organizacyjnych. Z punktu widzenia społeczności lokalnych rola babskich combrów była niezwykle istotna, ponieważ właśnie wtedy włączano do wspólnoty nowe osoby. Podczas tych obrzędów sankcjonowano nowy status, którym najczęściej była zmiana stanu cywilnego. Babskie Combry organizowano w wielu krajach, w tym głównie w Niemczech, stąd ich polska nazwa wywodzi się od niemieckiej nazwy obrzędu – Zampern.  Babskie Combry zwane także cymbrami lub wywozinami były obchodzone w domach prywatnych, na podwórkach czy w wynajętych salach. Tylko ich niewielka część miała charakter publiczny. Obrzęd organizowano w ostatki i brały w nim udział wyłącznie kobiety, które najczęściej pojawiały się w wymyślnych przebraniach. Na obrzęd zapraszano młode mężatki, które musiały wkupić się datkami. Gdy nowo zamężna kobieta nie przyszła na babski comber musiała liczyć się z konsekwencjami. Przez dłuższy czas była obiektem kpin i niewybrednych żartów. Nie miała też wstępu na kolejny comber. Kulminacyjnym i publicznym elementem obrzędu było wożenie młodej mężatki na taczce lub wozie.  Po obwiezieniu po wsi kobiety przyjętej do grona mężatek, pochód wracał do zamkniętych przestrzeni gdzie upijano się i tańczono.

Pomimo, że coraz rzadziej, to jednak babskie combry odbywają się także współcześnie. Najstarszy obchodzi się w Radomyślu nad Sanem. Jest to obrzęd o ustalonym z dawna scenariuszu. Organizujące zabawę stowarzyszenie „Comber” twierdzi, że schemat obrzędu nie zmienia się od pokoleń. Zmianie uległ właściwie tylko termin. Comber przeniesiono z wtorku przed środą popielcową na poprzedzającą sobotę. Zmiana wynika ze współczesnego trybu życia. Zasady combra w Radomyślu nad Sanem zostały określone w statucie stanowiącym część księgi mężatek, do której każdego roku wpisuje się kolejne kobiety. Autor dziejów miasta, Stanisław Myszka, przytacza jeden z zapisów statutu, brzmiący następująco: „Każda Panna, która wejdzie w związki małżeńskie, niemoże znajdować się w Gronie Mężatek, ani na żadnej zabawie lub w jakiem zebraniu, póki nie podda się wszelkim warunkom poniżej wymienionym i nieśmie zajmować miejsca poza stołem w parze z mężatkami na weselu lub innej zabawie, póki w tej książce nie będzie zapisana”.  Tradycyjne podejście do zasad combra zapisane w księdze mężatek jest kontynuowane również współcześnie. Takie są przynajmniej zapewnienia organizatorów, którzy zasłaniając się zasadami nie wpuszczają na radomyski babski comber osób spoza lokalnej społeczności.

Zasady przyjęte w scenariuszach dawnych combrów są także stosowane w kobiecych zabawach karnawałowych w miejscowościach gdzie te tradycje prawdopodobnie wcześniej nie występowały. Wszędzie utrzymuje się termin organizowania obrzędu, związany z ostatkami oraz ograniczenia związane z obecnością mężczyzn. W Bystrzycy Górnej, na Dolnym Śląsku,  organizatorki oparły swój comber na tradycjach krakowskich dodając elementy zwyczajów ze Śląska Opolskiego. Podczas zabawy najmłodsza mężatka jest wybierana na marszałkinię, której głównym zadaniem jest pierwszy taniec z męską kukłą zwaną Combrem.

W zabawie  mogą uczestniczyć mężczyźni pod warunkiem, że przebiorą się w strój damski. W Jedlińsku Zapustowy Bal Kobiet obchodzi się od 2015 roku. Jego scenariusz został stworzony w opozycji do liczącej ponad dwa wieki tradycji Kłusaków. W tym ostatnim obrzędzie udział mogą brać wyłącznie mężczyźni.

Z kolei w Staniszczach Małych na Opolszczyźnie, pomimo, że używa się dawnej nazwy obrzędu, to jednak jego scenariusz znacząco różni się od tradycyjnego przebiegu zabawy. Wspólny pozostał termin oraz ograniczenie udziału mężczyzn. Dopuszcza się ich wyłącznie jako osoby pracujące przy obsłudze zabawy – kelnerzy, wodzireje, muzycy, obsługa techniczna.

Odrębny charakter przyjął babski comber w Rybniku Niedobczycach.

Stracił on już wyłącznie kobiecy charakter aczkolwiek jest to jednak zabawa organizowana głównie dla kobiet. O ile babskie combry organizowane w małych społecznościach, mają charakter kameralnej zabawy lub potańcówki połączonej z konsumpcją organizowanej w domu kultury czy remizie, to imprezy na Śląsku stały się dużymi przedsięwzięciami skupiającymi kilkuset uczestników zabawianych przez profesjonalny zespół artystów. W Rybniku Niedobczycach są to imprezy na które należy wykupić bilet, obejmujący konsumpcję i program artystyczny.  Współczesne combry są tutaj organizowane w terminie zupełnie oderwanym od tradycji, bo z okazji Dnia Kobiet. Cieszą się one tak ogromnym zainteresowaniem, że kolejne ich edycje odbywają się nawet w weekendy kwietniowe. Śląskie combry tracąc swój obrzędowy charakter stały się przedsięwzięciami komercyjnymi. Wyłączenie ich poza czas karnawału kazałoby spojrzeć na nie jak na zwykłe zabawy, które zapożyczyły nazwę dawnego kobiecego obrzędu.

Autor bloga oraz zdjęć: Mariusz Jerzy Raniszewski