Zbliża się czas letniego przesilenia słońca. Zaczyna się astronomiczne i kalendarzowe lato. Cieszymy się długimi dniami i ciepłymi nocami pełnymi upojnych zapachów. Kwitną jaśminy i róże; chociaż to czerwiec, zakwitły już lipy i wonne zioła na łąkach – także tych miejskich, co bardzo cieszy. Gdy tylko możemy, uciekamy z naszych mieszkań (jak nasi przodkowie z ciasnych i zadymionych chat) na łono natury, do parku, lasu czy na działkę.
Dla naszych pradziadów noc letniego przesilenia była nie tylko czasem radosnych tańców wokół ognia ale i magicznym momentem, w którym, podobnie jak w noc wigilijną, ścierały się siły światła i ciemności, powracały duchy zmarłych, które mogły przepowiedzieć przyszłość ale również groźne istoty nie z tego świata mogące szkodzić zarówno ludziom jak zwierzętom gospodarskim i plonom. Powszechnie wierzono niegdyś, że jest to pora wielkiej aktywności czarownic czyhających na ludzki dobytek. Wykorzystując magiczną moc świętojańskiej rosy odbierały mleko krowom, plątały końskie grzywy a nawet zajeżdżały konie podczas szaleńczych nocnych harców.
Wielkie ogniska rozpalane w noc Kupały nad wodami, na miedzach i łąkach miały nie tylko rozpraszać nocne mroki w miejscu zgromadzenia ale przede wszystkim chronić ludzki świat przed złymi mocami i żywiołami. W ogień wrzucano bylicę, łopian i inne zioła przeciw urokom, które w noc przesilenia miały jeszcze wzmacniać swe magiczne moce. Powszechnie wierzono że uczestnicy sobótkowych tańców i skoków przez oczyszczający ogień będą chronieni od wszelkiego zła do następnej nocy świętojańskiej, a kto odnajdzie kwiat paproci zazna szczęścia w miłości i zdobędzie bogactwo.
Nocne zabawy młodzieży przy ogniskach, połączone z wróżbami miłosnymi i tańce przepasanych pędami bylicy kobiet, były zwalczane przez księży. Pierwsze wzmianki o zakazie urządzania „sobótek” pojawiają się w dokumentach kościelnych z XV w. Jednak jeszcze w następnym stuleciu te prastare zwyczaje miały swoich obrońców. Jednym z nich był Jan Kochanowski , który cenił tę tradycję i pisał o niej pięknie w Pieśni świętojańskiej o Sobótce :
„Gdy słońce Raka zagrzewa,
A słowik więcej nie śpiewa,
Sobótkę, jako czas niesie,
Zapalono w Czarnym lesie.” (…)
I dalej:
„Piękna nocy, życz pogody,
Broń wiatrów i nagłej wody:
Dziś przyszedł czas, że na dworze
Mamy czekać rannej zorze.
Tak to matki nam podały,
Same także z drugich miały,
Że na dzień Św. Jana,
Zawżdy sobótka palana.”
Mimo wielu zakazów kościelnych i administracyjnych obchody nocy świętojańskiej przetrwały do połowy XIX wieku. Wraz z napływem ludności wiejskiej do miast tam też rozpalano sobótkowe ognie.
W związku z częstymi pożarami ich organizacją zajęły się cechy rzemieślnicze i władze miejskie, a samo wydarzenie stało się widowiskiem światła i ludową zabawą. „Wianki ”w XIX wiecznej Warszawie opisuje Władysław Kazimierz Wójcicki w Pamiętnikach dziecka Warszawy:
„Już od godziny czwartej po południu tłumy przepełniały ulicę Bednarską, most pływający na łyżwach, całe wybrzeże powiślańskie, tak od strony Warszawy jak i przedmieścia Pragi. Dziewczęta z bijącym sercem puszczały wianki na falę rzeki, z tą wróżbą, że gdy schwytany zostanie, w następne zapusty czepiec mężatki włoży, gdy zaś popłynie z wodą długo jeszcze będzie musiała czekać na męża”.(…) Zabawa trwała do późnego wieczoru ; przy pierwszym mroku zapalano ognie sobótkowe; (…) Najwięcej malowniczo wyglądały ogniska na tratwach flisaków i galarach gorejące, bo wydawały się wówczas tak, jakby z fal rzeki buchały płomienie”.
Dziś już nie próbujemy chronić się przed złymi mocami przy pomocy ognia, a puszczanie wianków ma raczej charakter zabawy ale magia czerwcowych nocy nadal na nas działa i chętnie bierzemy udział w nocnych zabawach przy ogniu nad rzeką w najkrótszą noc w roku.
Wykorzystajcie motyw magicznej sobótkowej paproci do stworzenia swojego wiatraczka. Możecie przystroić nim balkon lub zabrać na spacer do parku i sprawdzić siłę wiatru.
Instrukcja tworzenia paprociowego wiatraczka:
- Potrzebujesz: małego, papierowego kubka, kartkę zielonego papieru A4, styropianowej kulki, korka, ozdobnej pinezki, drewnianego patyka (np. do szaszłyka), zielonego papieru, nożyczek, kleju, błyskotek do ozdobienia kwiatów (np. brokatowy klej, naklejki, sreberko)
- Postaw kubek pionowo. Na samej górze kubka wyznacz osiem punktów w równych odległościach. Rozetnij kubek od wyznaczonych kropek do samego dna kubka. Gdy to zrobisz zapewne domyślisz się, że będą to łopatki naszego wiatraczka. Zaokrąglij łopatki za pomocą nożyczek. Ozdób je również tak, by przypominały kwiat.
- Kolejny element to liście paproci. Przygotuj zielony papier A4 i wytnij pasek o szerokości około 8 centymetrów. Zegnij go następnie na pół wzdłuż dłuższego boku. Przy złożeniu zagnij papier jeszcze raz mniej więcej na 1 centymetr. Aby zrobić liście będziemy nacinać papier złożony na pół rozpoczynając od jego długiego boku do miejsca, w którym zaczyna się nasze mniejsze, jednocentymetrowe zagięcie. Gdy natniemy paski na całej długości, rozkładamy paski na przemian na boki – jeden pasek na jeden boku, drugi w przeciwną stronę. Wolny rowek, który został nam w środku wykorzystamy do przyklejenia liścia do patyczka.
- Na patyczek nabijamy styropianową kulkę. Do patyczka przyklejamy wykonane z papieru liście. Do zamocowanej kulki, ozdobną pinezką przyczepiamy nasz wiatraczek z kubeczka. Nie dociskamy pinezki zbyt mocno, żeby wiatraczek mógł się kręcić. Gotowe!
Tekst: Dorota Jarecka
Projekt plastyczny: Anna Wielechowska –Olszak